W październiku 2022 roku w ramach rodzinnych wakacji pojechaliśmy z Elwirą na Teneryfę. Głównym celem wyjazdu było zdobycie najwyższego szczytu Hiszpanii, mierzącego 3718 metrów n.p.m. wulkanu Pico del Teide. Ten zwany również Pan de Azucar (Cukrową Kolumną) wierzchołek jest położony w centrum wyspy na terenie Parku Narodowego Teide. Obszar parku liczy 18990 ha co czyni go największym spośród wszystkich czterech parków narodowych na Wyspach Kanaryjskich. Obejmuje olbrzymią kalderę Las Cañadas o średnicy 40 kilometrów (wewnątrz, której wyrasta kompleks wulkaniczny El Teide – Pico Viejo), a także otaczającą ją równinę.
Wejście na wierzchołek El Teide wymaga uzyskania specjalnego, bezpłatnego pozwolenia. Można je zdobyć wchodząc na stronę https://www.reservasparquesnacionales.es/real/ParquesNac/index.aspx i rezerwując tam dostępny termin. Przy rezerwacji każdy z uczestników musi podać swoje imię i nazwisko, a także numer dowodu osobistego. Pozwolenia wydawane są na konkretny dzień i konkretny dwugodzinny przedział czasowy (9:00 – 11:00, 11:00 – 13:00, 13.00 – 15:00, 15.00 – 17:00). Ich liczba jest limitowana – w ciągu każdych dwóch godzin na szczyt może wejść maksymalnie 50 osób. Pozwolenia są kontrolowane przez straż parkową przy górnej stacji kolejki linowej La Rambleta (3555 m n.p.m.). Zainteresowanie nimi jest bardzo duże, dlatego warto dokonać rezerwacji kilka miesięcy wcześniej. W naszym przypadku zdobycie pozwolenia na 8 października wymagało złożenia wniosku na przełomie lipca i sierpnia, a wspomniana data była pierwszym dostępnym terminem.
WEJŚCIE NA SZCZYT
Naszą wędrówkę rozpoczęliśmy w portowym mieście Puerto de La Cruz skąd drogą TF-21 pojechaliśmy w kierunku położonego na wysokości 2334 m n.p.m. małego parkingu Sendero de Montaña Blanca. Z tego miejsca wyrusza szlak S-7 prowadzący w kierunku Montana Blanca i Pico del Teide. Niestety zgodnie z naszymi wcześniejszymi przewidywaniami wszystkie miejsca parkingowe (około dziesięciu) były już zajęte i musieliśmy zatrzymać się przy położonym 800 metrów dalej punkcie widokowym Tabonal Negro. Stąd wróciliśmy asfaltem na właściwy szlak, który zaczynał się przy tablicy informacyjnej na wspomnianym wcześniej parkingu Montaña Blanca Sendero. Po minięciu szlabanu ruszyliśmy szeroką, żwirową trasą spokojnie nabierając wysokości. Do pierwszego rozwidlenia szlaków dzieliło nas 4,6 kilometra. Po prawej stronie na horyzoncie majaczyły się budynki słynnego Obserwatorium Astrofizycznego El Teide – Izana. Jest ono uznawane za trzecie, po Hawajach i północnym Chile, najlepsze miejsce do obserwacji Słońca na świecie. Pomimo kalendarzowego października temperatura na tej wysokości była dość wysoka, a my szybko zdjęliśmy z siebie kurtki i polary.
Po 30-40 minutach marszu naszym oczom ukazały się „Los Huevos Del Teide” czyli słynne Jaja Teide – ogromne głazy licznie występujące na zboczach Pico del Teide i Montaña Blanca. Powstały one podczas wybuchu wulkanu, kiedy to małe kawałki zastygłej już lawy zostały oderwane i z dużą prędkością przemieszczały się po świeżej i jeszcze lepkiej lawie wypływającej z El Teide. Podczas turlania się stopniowo oblepiały się lawą tworząc coraz większe kule. Powoli mijając teren pokryty tymi mierzącymi po kilka metrów głazami dotarliśmy w końcu do położonego na wysokości 2717 metrów pierwszego skrzyżowania szlaków. Odbicie w lewo prowadziło na odległy o 700 metrów szczyt Montaña Blanca (2748 m n.p.m.). Natomiast w prawo prowadził szlak na Pico del Teide przez schronisko Altavista. Przed samym wejściem na ten szlak znajdowała się tablica informująca o ograniczonym dostępie na szczyt El Teide i o wymaganym pozwoleniu. Obok stały dwa samochody, które przywiozły pracowników zajmujących się modernizacją górnych partii szlaku.
Droga prowadziła teraz zakosami do góry, a podejście zrobiło się bardziej strome. Po obu stronach naszej trasy widzieliśmy ogromne pola zastygłej, czarnej lawy. Minęliśmy dwa niewielkie wypłaszczenia nazwane Estacia de la Ingleses (Pobyt Anglików) i Estacia de la Alemenes (Pobyt Niemców), a następnie zygzakując jeszcze przez pewien czas do góry ujrzeliśmy w końcu wystający zza skał metalowy maszt. To oznaczało, że położone na wysokości 3260 metrów Refugio de Altavista musiało już być niedaleko.
I rzeczywiście chwilę później naszym oczom ukazał się budynek schroniska. Niestety w 2019 roku zostało ono zamknięte ze względu na pandemię COVID-19 i do chwili obecnej (stan na październik 2022) jest ono nieczynne i nie przyjmuje gości. Obok zabudowań stała tablica informująca o tym, że do stacji górnej kolejki linowej La Rambleta (3555 m n.p.m.) pozostały nam jeszcze dwa kilometry drogi po zboczu o nachyleniu 16 stopni. Po krótkiej przerwie ruszyliśmy dalej szlakiem prowadzącym teraz przez ogromne pole zastygłej lawy. Pomimo że droga była szeroka i szło się nią bardzo wygodnie podejście strasznie nam się dłużyło i wydawało się dość monotonne. W końcu jednak zza kolejnej formacji skalnej wyłonił się wierzchołek naszej góry, a my stanęliśmy na przecinającym masyw El Teide szlaku widokowym nr 11. Skręciliśmy w lewo i przedzierając się przez tłumy turystów, którzy wjechali na górę kolejką linową, pokonaliśmy ostatnie 500 metrów dzielące nas od La Rambleta. Tutaj zrobiliśmy sobie kolejną przerwę zamawiając przy okazji bilety na powrót kolejką. Ponieważ w budynku stacji nie było stacjonarnych kas musieliśmy je zarezerwować przez internet. Na szczęście sygnał wi-fi był bardzo silny i nie mieliśmy z tym większych problemów.
Po zarezerwowaniu biletów skierowaliśmy się na szlak S 10 prowadzący bezpośrednio na szczyt El Teide. Droga zaczynała się bezpośrednio przy zabudowaniach La Rambleta, tam też znajdował się posterunek straży parkowej. Pokazaliśmy strażnikom swoje pozwolenia, zostaliśmy przepuszczeni przez metalową furtkę i ruszyliśmy w stronę szczytu od którego dzieliło nas niepełne 200 metrów w pionie. Stopniowo nabieraliśmy wysokości idąc po dobrze wyciosanych i ułożonych stopniach. Pod sobą widzieliśmy morze chmur, a w powietrzu wyczuwalny był zapach siarki. W końcu znaleźliśmy się przy szerokim, sinym w środku kraterze. Sam szczyt nie był zbyt dobrze oznaczony. Ponieważ zbliżała się piąta a ostatni wagonik kolejki zjeżdżał o 17.30 szybko zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcia i ruszyliśmy z powrotem do dołu. Humory nam dopisywały, w końcu szczyt został zdobyty. Przy La Rambleta ustawiliśmy się w długiej kolejce turystów czekających na zjazd. Na dole czekało nas jeszcze dwuipółkilometrowe podejście (niestety asfaltem) z dolnej stacji kolejki do parkingu w Tabonal Negro.
ALTERNATYWNE WARIANTY WEJŚCIA NA SZCZYT
1. Wjazd kolejką na górę i wejście na szczyt z pozwoleniem. Taki wariant oznacza symboliczny wysiłek pokonania 163 metrów w pionie.
2. Nocne wejście bez pozwolenia. Wejście na szczyt El Teide możliwe jest również bez pozwolenia. Oznacza jednak konieczność wyruszenia w nocy i zejście ze szczytu przed godziną 9 rano.
3. Wejście bez pozwolenia z noclegiem w schronisku Altavista – niestety jak już wcześniej wspominałem ta opcja jest na chwilę obecną nieaktualna. Ze względu na pandemię COVID – 19 w 2021 roku schronisko zostało zamknięte do odwołania (stan na listopad 2022). Ale może wkrótce się to zmieni?