Droga Kutty na Batyżowieckim Szczycie

W sierpniu 2018 roku pojechaliśmy razem Kaśką na Słowację do Doliny Batyżowieckiej. Pierwszą routą, którą chcieliśmy zrobić w tym rejonie była Droga Kutty na Południowej Ścianie Batyżowieckiego Szczytu. Trzystumetrowa, siedmiowyciągowa i wyceniona na IV+/V- droga jest uznawana za jedną z najładniejszych płytówek w Tatrach.

Po trwającej do późnych godzin wieczornych podróży z Lublina na Słowację dotarliśmy w końcu w okolice Wyżnich Hagów (Vyšné Hágy), skąd wyruszyliśmy żółtym szlakiem w kierunku Batyżowieckiego Stawu. Po dojściu do Magistrali zeszliśmy ze szlaku i skierowaliśmy się w głąb Doliny Batyżowieckiej. Było już ciemno, a my zaczęliśmy rozglądać się za odpowiednią kolebą na nocleg. W okolicach Batyżowieckiego Stawu jest ich co najmniej kilka, a ta którą znaleźliśmy przypominała wręcz mały hotel. Była starannie osłonięta kamieniami, a w środku zmieściłoby się przynajmniej osiem osób. Jedynym mankamentem tej lokalizacji było to, że w okolicy nie było żadnego strumienia. Wodę musieliśmy czerpać z Batyżowieckiego Stawu. Następnego dnia rano ruszyliśmy oznaczoną kopczykami ścieżką w kierunku Południowej Ściany Batyżowieckiego Szczytu. Ponieważ prognozy pogody były na ten dzień fatalne, oprócz nas pojawiła się tylko dwójka Słowaków, którzy jak się okazało również wybierali się na Drogę Kutty. Jednak na przekór pesymistycznym zapowiedziom przez cały dzień świeciło słońce, a warunki do wspinaczki były wręcz idealne. Nie mieliśmy więc żadnych wymówek, musieliśmy zacząć się wspinać 🙂

Pierwszy, trójkowy wyciąg prowadził skosem na prawo do stanowiska znajdującego się pod małym przewieszonym zacięciem. Drugi 55-metrowy prowadził zacięciem aż do kolejnego stanowiska. Następny, trzeci odbijał w prawo przechodząc przez przeciętą kilkoma rysami płytę (dość problematyczna asekuracja). Na czwartym wyciągu po krótkiej wspinaczce wprost do góry trzeba było z kolei wykonać skośny trawers na lewo po płycie (dobre chwyty). Piąty dalej prowadził po płycie aż do stanowiska znajdującego się tuż pod niewielką przewieszką. Na tym odcinku przeloty można było zakładać w rysie znajdującej się na prawo od płyty. Na kolejnym szóstym wyciągu po pokonaniu wycenionej na „piątkę” przewieszki pozostała już łatwa wspinaczka po trójkowym terenie. Podobną wycenę miał siódmy, ostatni już wyciąg prowadzący bezpośrednio do grani (stanowisko z łańcuchem). W czasie całej wspinaczki na drodze znaleźliśmy kilka starych haków i taśm. M.in. jeden z haków znajdował się tuż za przewieszeniem na szóstym wyciągu. Po ukończeniu naszej drogi przeszliśmy jeszcze kawałek granią zamierzając wejść na wierzchołek Batyżowieckiego Szczytu. Niestety pomyliliśmy się i zamiast na szczyt weszliśmy na jedną z wcześniejszych turni, a pomyłkę skorygowaliśmy dopiero na dole. Do podstawy ściany zjeżdżaliśmy wzdłuż linii drogi, a po południu byliśmy z powrotem w naszej kolebie za Batyżowieckim Stawem.